Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Duch

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna -> "Czynić myśl widzianą" / Proza / Kawiarenka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
amanuensis
początkujący



Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: pisarka

PostWysłany: Nie 9:34, 23 Maj 2010    Temat postu: Duch

Taka dziwna historia. Niemożliwa, przez co może wydawać się nieco naciągnięta. Ale cóż. Ostrzegam! W tekście jest pewnie masa błędów wszelakiej maści, co również może utrudnić czytanie. Ale nie mam czasu na poprawę. No to... zapraszam
________________________



Kiedy noc łączy się z dniem, a rzeczywistości nie da się odróżnić od snu, wszystko staje się możliwe. Najczęściej dzieje się tak w burzową noc, kiedy duchy zaczynają swoje igraszki. Większość ludzi nie wierzy, że duchy, zjawy, poliestry, mogą istnieć w naszym normalnym świecie. Teraz, współczesny człowiek, marzy jedynie o zwiększeniu swojego majątku, podczas gdy ich dzieci, próbują przekazać pewną wiedzę. Wiedzę, którą i oni sami posiadali. Wiedzę, która opuszcza wszystkich wraz z wiekiem. Im jesteśmy starsi przestajemy się bać, wymyślonych przez starszych braci, potworów. Przestajemy marzyć o naszych pragnieniach. Jednak pamiętacie? Kiedyś byliście mali, kiedyś marzenia, tak odległe i nieosiągalne, wtedy stawały się na wyciągnięcie ręki. Ile z was, dziewczyny, mówiło: „zostanę księżniczką”. A ile z was to osiągnęło? Ile z was, chłopcy, powtarzało: „będę super bohaterem”. A ile z was coś zrobiło by się nim stać? Im jesteśmy starsi, tym więcej tracimy.
Ania Wasilewska jest uczennicą jednego z krakowskich liceów. Uwielbia swoje dorosłe życie, uwielbia wszystko, co się w nim dzieje. Codziennie, budząc się rano, dziękuje za to, że może nadal poznawać wspaniałości tego, choć okrutnego, to pięknego świata. Wrażliwa dziewczyna, marząca o wydaniu swojej powieści. Ma cele i ma wyobraźnię, jednak do szczęścia brakuje jej tego czegoś, czego siostra Anki ma pod dostatkiem. A mianowicie marzenia i wiarę, że uda się je spełnić.

W ostatnią niedzielę listopada siostra Anki, Madzia, spytała ją:
- Aniu, wierzysz w duchy?
- Co to za pytanie, jasne, że nie. Nie wierzę! – zarzekała się, chociaż wcale pewna nie była.
- Dlaczego? Nie widzisz ich? Nie czujesz ich obecności? – spytała jeszcze raz, uśmiechając się uroczo i patrząc na swoje palce.
- A ty je widzisz? – zdziwiona Anka podeszła do siostry.
Zapadła długa cisza. Obydwie dziewczyny znajdowały się w kuchni. Mała Madzia siedziała nad pustym już talerzem, a Anka posłusznie zmywała naczynia po kolacji. Dziwiła się, że siostra podjęła taki temat. Po śmierci matki zawsze siedziała cicho i najczęściej nawet się nie odzywała. O rozmowie nie było mowy.
- Madziu – siostra z troską położyła dłoń na zimnej dłoni siostry – czy ty widzisz… widzisz mamę? – to pytanie ledwo wydostało się jej przez usta.
Anka poczuła jak nieprzyjemne zimno przenika jej ciało, jakby jakaś niewidzialna fala, uderzyła w nią ze zdwojoną siłą. Miała ochotę zostawić Madzię w kuchni, rzucić całą zaczętą pracę i uciec od tego uczucia.
- Nie, nie widzę – zaśmiała się cichutko Madzia, patrząc zielonymi oczami na siostrę. – Ja ją czuję.
To była znaczna różnica. Anka przecież też ją czuła. Przecież mama obiecała, że zawsze z nimi będzie. W tym życiu i w kolejnym. Obiecała również, że zawsze będą szczęśliwe. A nie są. Dlatego Anka tak szybko dorosła. Zgubiła swoje marzenia. Zauważyła, że świat nie jest oazą szczęścia, dzieją się na nim rzeczy, o których ktoś chciałby zapomnieć. Ona chciałaby zapomnieć. Licealistka też chciała zapomnieć. Chciała, ale nie mogła.
- Co to znaczy? Czujesz? Jak? – spytała, przejęta.
Mieszkały z dziadkami. Ich życie po śmierci matki znacznie się zmieniło. Wszystko, co kiedyś sobie zaplanowały, teraz nie miało znaczenia. Anka, jako starsza siostra, musiała zacząć pomagać w domu. Dziadkowie dziewczyn nie byli już najmłodsi. Cała czwórka utrzymywała się z rent obojga dorosłych, dlatego nastolatka, korzystając z wyrobionego dowodu, pracowała w weekendy, w jednej z Kazimierzowskich kawiarni. Znosiła wiele, ale wolała żyć w biegu, byle nie pamiętać wszystkich przykrości.

Życie nie pomaga! Życie utrudnia nasz żywot.

- Kiedy duchy się denerwują, robi się zimno, jakby niewidzialna fala w Ciebie uderzała – powiedziała, ponownie spoglądając na swoje place.
Anka wstrzymała oddech. To było niemożliwe. Jeszcze przed chwilą poczuła taką falę, poczuła złość ducha? Nie! Absurd, duchy nie istnieją!, mówiła do siebie. Wolała żyć w błogiej nieświadomości, niż ponownie zmieniać swoje poglądy na świat. Uważała się za osobę poważną, dorosłą, więc nie mogła uwierzyć w byle bajkę, którą Madzia usłyszała od jakiejś koleżanki z przedszkola. Informacja wyssana z palca, wymyślona, nieprawdziwa.
- Kto ci takich głupot naopowiadał? – głos Anki drżał.
- Sama to wiem, mama mi mówiła! – oburzyła się Madzia, patrząc na punkt nad głową siostry.
Anka również popatrzyła. Nic nie widziała, a przynajmniej widzieć nie chciała. Oczywiście, dostrzegła coś dziwnego. Powietrze zafalowało, a ona ponownie poczuła falę zimna. Ta cała sytuacja stawała się nie do zniesienia.
- Kiedy ci to mówiła? – zaśmiała się, tłumiąc strach.
Naprawdę nie pojmowała, jak to było możliwe, że Madzia mówiła o tym tak spokojnie. Jednocześnie, broniąc swojej racji jak lwica złapanej zdobyczy. Samo porównanie Madzi do lwicy, wywołał u Anki kolejną dawkę drżeń.
- Wczoraj.
Licealistka otworzyła szeroko oczy, patrząc na siostrę. Mama nie żyła już od prawie dwóch lat. Anka, podobnie jak i Madzia, zdążyła się przyzwyczaić do tej wiadomości. Jednak informacja, że mama się kontaktowała, zapleniła u nastolatki namiastkę nadziei, dlatego właśnie zapytała:
- Co ona ci mówiła?
- Dużo rzeczy, opowiedziała mi bajkę – odparła.
- Jaką bajkę?
- Ładną. O dziewczynce, która straciła mamę – powiedziała, uśmiechając się. – Wiesz, Aniu, to była bardzo podobna do mnie dziewczynka. Ale ona nie miała siostry.
Ankę zakuło coś w sercu. Czyżby mama o niej już zapomniała? A może brak wiary w istnienie pozagrobowe rodzicielki decydował o tym, że o niej zapomniała. Ale czy miłość nie jest bezinteresowna? Czy to nie jest tak, że kocha się za nic, a już w szczególności swoje dzieci? Krew z krwi, czyż nie? Najwspanialsze zdarzenie w życiu, narodziny dziecka. Czy o tym można zapomnieć?
- Dobra – zarządziła Anka, klaskając w dłonie. – Idziemy spać. Już, już… - pogoniła siostrę.
Dokończyła mycie naczyń i zaczęła zbierać wcześniej przygotowaną piżamę z narożnej kanapy. Weszła do łazienki, ponownie czując zimną falę. Spojrzała na otwarte okno i zaśmiała się z własnej głupoty. Duchy, też coś.
Ściągnęła z siebie ubranie i weszła pod prysznic. Szybko oblała ciało gorącą wodą, powodując wyparowanie wszelkich złych przeczuć i wspomnień.
Prysznic, to coś czego teraz potrzebowała najbardziej na świecie.
Biorąc przełożony przez szybę kabiny ręcznik, owinęła całe ciało. Podeszła do zaparowanego lustra i starła z niego wodę. To, co zobaczyła, doszczętnie ją przeraziło. Jej matka dotykała nagiego ramienia dziewczyny. Anka, pomimo tego, że czuła narastające z każdą chwilą przerażenie, uśmiechnęła się. Kobieta stała nadal, tym razem, głaskając ją po głowie. Ależ ona żałowała, że nie może poczuć tego dotyku. To było najgorsze, nie czuła nic, w tej chwili działał tylko jeden zmysł – wzrok. Podczas gdy zapach, dotyk, słuch, odeszły w zapomnienie. W jednym momencie zapragnęła rzucić się w niewidzialne ramiona matki i wyżalić na ten okrutny świat. Ona zawsze wiedziała, jak ma pomóc córce w pokonaniu własnych słabości. Wiedziała, ale tej wiedzy nie zdążyła przekazać.
- Mamo – mruknęła, powstrzymując się od płaczu.
Nie płakała rok temu, nie płakała na pogrzebie. Nie będzie płakać teraz!
Nie udało się, widząc uśmiech matki, jej smutny i nieobecny wzrok, zaczęła płakać. Nie chowała twarzy w dłoniach, wiedziała, że przed nią nic nie ukryje. Płakała z jednego powodu. Uzmysłowiła sobie, że mama żyje i żyć będzie zawsze. Kochała i kochać będzie. Przestraszyła się jedynie tego, że straci ją po raz drugi, straci ją, kiedy tylko spuści wzrok i przestanie wierzyć.
- Kochanie, zawsze będę przy tobie.
Te słowa były jak lekarstwo, najlepszy na świecie antybiotyk przeznaczony tylko i wyłącznie dla Anki. Odwróciła się za siebie i spojrzała w pustą przestrzeń, bardzo żałowała tego ruchu. Jednak był on od niej silniejszy. Przez chwilę uwierzyła w niemożliwe. Obudziła się w niej nadzieja, że pomimo nieistnienia, coś istnieje. Kolana same się pod nią uginały, ta sytuacja nie należała do normalnych, ale była przepiękna, najpiękniejsza na świecie. Z zamkniętymi oczami, z powrotem obróciła się twarzą do lustra. Położyła dłonie na umywalce i zaczęła modlić się w duchu. Tak bardzo nie chciała tracić mamy jeszcze raz. Bo ile razy można upaść i się podnosić, kiedy na samo podnoszenie się, człowiek nie ma tyle siły? Anka, wiedziała, że straciła. Pogodziła się z tym i żyła dalej. Żyła tak, jakby nic się nie stało. Tylko codziennie, nasuwające się pytanie, dręczyło dziewczynę. Czy aby na pewno podniosła się po pierwszym upadku?
- Każda pustynia kryje w sobie oazę, dlatego musimy żyć dalej, właśnie dla tych małych szczęść.
Usłyszała jeszcze, po czym wpatrzyła się w odbicie, w lustrze. Tylko ona? Dziewczyna o długich włosach w brązie, z miedzianymi refleksami. Dużymi, opuchniętymi od łez, oczami, z zielonymi tęczówkami.
Wybiegła z płaczem do swojego pokoju. Wpadła do niewielkiego pomieszczenia i położyła się łóżku, chowając twarz w poduszkach. Kiedy stała w łazience czuła się szczęśliwa, chociaż przez chwilę. Kiedy znalazła się w pokoju, czuła ogarniającą ją samotność. Uciekała od czegoś. Od czego? Od miłości do matki? Od wiary w niemożliwe, które może przynieść jej szczęście i spokój ducha?
Poczuła dotyk ciepłej dłoni, więc popatrzyła w górę. Nie przejmowała się tym, że płacze i pokaże, iż w końcu uległa bólowi. Tak być powinno.
Nad Anką pochylała się babcia. Usiadła na skraju łóżka. Dziewczyna nie czekała długo. Przytuliła się do kobiety i załkała głośno w jej ramię. Babcia objęła mocno wnuczkę, a po jej policzku spłynęła jedna łza.
- Nareszcie, Aneczko, nareszcie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szakala
Latająca nad ziemią



Dołączył: 30 Gru 2009
Posty: 1048
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Wrocławia
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pon 22:11, 24 Maj 2010    Temat postu: Re: Duch

[quote="amanuensis"] Ostrzegam! W tekście jest pewnie masa błędów wszelakiej maści, co również może utrudnić czytanie. [quote]
Zobaczymy ^^ xD


Cytat:
Teraz, współczesny człowiek, marzy jedynie o zwiększeniu swojego majątku, podczas gdy ich dzieci, próbują przekazać pewną wiedzę.

Po ,,teraz" i ,,człowiek" nie pownno byc przecinków.
I to zdanie jest trochę lewe stylistycznie... :/

Cytat:
Im jesteśmy starsi przestajemy się bać, wymyślonych przez starszych braci, potworów.

Po starsi przecinek lub myślnik, znacznie lepszy w tym przypadku.

Cytat:
Kiedyś byliście mali, kiedyś marzenia, tak odległe i nieosiągalne, wtedy stawały się na wyciągnięcie ręki.

,,Tak odległe i nieosiągalne" to wtrącenie. A teraz sobie to wtrącenie w głowie wyrzuć. I co powstaje? ,,(...)kiedyś marzenia, wtedy stawały się na wyciągnięcie ręki". Sorki, ale temu zdanie przeredagowanie jest niezbędne.


Cytat:
Ile z was, chłopcy, powtarzało: „będę super bohaterem”.

Ilu.

Cytat:
A ile z was coś zrobiło by się nim stać?

Po ,,zrobiło" przecinek.


Cytat:
Ma cele i ma wyobraźnię, jednak do szczęścia brakuje jej tego czegoś, czego siostra Anki ma pod dostatkiem. A mianowicie marzenia i wiarę, że uda się je spełnić.

Osobiście bym to napisała tak: ,,Ma cele i wyobraźnię, jednak do szczęścia brakuje tego czegoś, czego jej siostra ma pod dostatkiem - marzeń i wiary, że się się je spełnić".


Cytat:
Obydwie dziewczyny znajdowały się w kuchni.

OBIE dziewczyny.


Cytat:
Anka przecież też ją czuła. Przecież mama obiecała, że zawsze z nimi będzie.

Powtórzenie - ,,przecież"


Cytat:
Kiedy duchy się denerwują, robi się zimno, jakby niewidzialna fala w Ciebie uderzała – powiedziała, ponownie spoglądając na swoje place.

Literówka - palce ;)

Cytat:
Samo porównanie Madzi do lwicy, wywołał u Anki kolejną dawkę drżeń.

Samo porównanie Madzi do lwicy wywołało u Anki kolejną dawkę drżeń.

;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna -> "Czynić myśl widzianą" / Proza / Kawiarenka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin