Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Skok [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna -> "Czynić myśl widzianą" / Proza / Kawiarenka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Annie
różowy wampir
różowy wampir



Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 2222
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pon 0:37, 08 Lut 2010    Temat postu: Skok [M]

Wiem, że uwielbiacie moje wypociny, to teraz przedstawiam wam małe coś zwane miniaturą z fandomu zmierzchowego ;] Są wilkołaki dla odmiany.

Stałem nad klifem i wspominałem moje dawne życie. Było wtedy tak pięknie. Nie musiałem się ukrywać przed przyjaciółmi. Zwłaszcza przed jedną bardzo bliską mego serca przyjaciółką.
Na wspomnienie tego, co było, co przeżyłem, co kochałem, po policzku spłynęły mi pierwsze łzy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że od razu wsiąkły w gęste futro. Tak, byłem potworem. To okropieństwo spotkało mnie i innych młodych chłopców z plemienia Quileute, gdy wampiry powróciły. Teraz, kiedy znów uciekli, może już nie będzie więcej ofiar genu, który według mnie był przekleństwem. A ona pojechała za nim. Tuż po tym feralnym skoku. Dlaczego nie dotarłem w porę?
Rozmyślałem nad tym, stojąc nad przepaścią. Nawet gdybym spadł, nic by mi się nie stało. Pod tym względem cieszyłem się, że byłem praktycznie nieśmiertelny i niezniszczalny. Jednak po chwili przyszedł smutek. Czy naprawdę chciałem do końca życia być nastolatkiem? Powierzać swój los jakiemuś wpojeniu? Czy nie mogłem mieć własnego zdania, tylko wolę narzucaną przez Alfę? Czułem się z tym paskudnie. Nie chciałem tego, nikt się niestety nie pytał mnie o zdanie. Tak bardzo żałowałem, że znalazłem się w takiej sytuacji.
Czy istniało coś takiego jak drugie życie? Reinkarnacja? Może wtedy będę miał szansę na spokój i odetchnienie. Wiele razy myślałem, czy by ze sobą nie skończyć. Jednak nie mogłem zawieść moich przyjaciół. Tych, którzy wciąż ze mną byli. Nieważne, jak bardzo było to wszystko pokręcone, ale kochałem ich. Byliśmy jak bracia.
Wciąż w niezmienionej pozycji stałem kilka godzin, aż w końcu zauważył mnie Quil. Zobaczyłem w jego myślach siebie. Okropnie wyglądałem. I tak też się czułem. Zaschnięte łzy wciąż przypominały mi o moich problemach.
Podszedł i zaczął mnie zagadywać w myślach:
Witaj, bracie. Czemu tu tak stoisz?
Na początku nic nie chciałem mu odpowiadać. Oczywiście o tym wiedział, ale uszanował to. Wraz ze mną przyglądał się zachmurzonemu niebu, które co jakiś czas przecinały jasnoniebieskie błyskawice.
Quil... Powiedz, tobie to nie przeszkadza. Pogodziłeś się już z tym?
Przeszkadza, ale nie możemy się poddać.

Zastanowiłem się nad jego słowami. Miał rację, a ja byłem zbyt wrażliwym i niepoprawnym romantykiem.
Jacob, potrzebujesz jakiejś dziewczyny.
Czy ty sobie żartujesz? Nie mógłbym...
Głupek.
– Quil skwitował i odszedł.
Miał rację. On nigdy się nie mylił, wręcz przeciwnie. Dlaczego nie potrafiłem się poprawić i zapomnieć o wszystkim? Ach, bo byłem głupkiem. Żadna nowość.
A co by się stało, jeśli...
Zanim dokończyłem, uniosłem się w powietrzu.
Lecę...
Jacob!
– W mojej głowie pojawiły się głosy mych braci. Wiedziałem, że to szalone w taką pogodę. Chociaż co mi się może stać? Przecież jestem w pewien sposób nieśmiertelny i niezniszczalny.
Jacob! To niebezpieczne!
Poczułem ciężar. Taki, jaki się odczuwa, kiedy się o coś mocno uderzy. Całym swym grubym cielskiem naparłem na nieprzeniknioną pokrywę wody. Wpadłem głębiej i poczułem ulgę. To było dość przyjemne uczucie. Wokół mnie wciąż błyskało i słychać było grzmoty.
Żyję jeszcze.
Spróbowałem podpłynąć kawałek, jednak nasiąknięte, gęste futro mi to dość mocno uniemożliwiało. Musiałem się zmienić. Ale co się stanie, jeśli wtedy będę zagrożony i nie dam rady się porozumieć ze sforą? Musiałem zaryzykować. Nie miałem przecież zamiaru pływać niczym w kożuchu.
Znajome uczucie ciepła powoli rozchodziło się po ciele, jakby miało wybudzić ukrytego w nim człowieka. Mięśnie się napięły, pozwalając na przepływ energii. To było podobne do przemiany w wilka, ale odwrotne. Zmniejszałem się, ale mięśnie musiały nadal być naprężone i potężne. Z powrotem stałem się człowiekiem. Co z tego, że wyglądałem jak nastolatek na sterydach?
Byłem sobą. I postanowiłem, że nigdy się nie zmienię psychicznie, choćby nie wiem co! Nazywałem się Jacob Black i żadna dziewczyna, żaden gen, ani nawet żaden żywioł mnie nie zniszczy!
Chyba się jednak pomyliłem. W tym momencie szarpnęło mną mocno do tyłu i poleciałem wprost na skały.
Cholera! I tak mnie nikt nie usłyszy.
Może jednak nie było dobrym pomysłem izolowanie się od grupy. Teraz nie miałem szansy na ratunek. Miałem wrażenie, że woda pochłania mnie głębiej, więc nabrałem powietrza i rzuciłem się w otchłań, by może w ten sposób spróbować się uwolnić. Gdy przy trzeciej próbie mi się nie udało, straciłem siłę. Nie mogłem się zmienić z powrotem w wilka. Nie potrafiłem.
Czułem, jak zimno mnie pochłania. Po raz pierwszy od tak długiego czasu odczuwałem chłód i ból. To nie było wcale miłe doznanie.
Nagle czyjeś silne ręce pociągnęły mnie w górę i pozwoliły wydostać się poza pokrywę oceanu.
- Jacob! - usłyszałem krzyk. To był Quil. Mój kumpel, na którego zawsze mogłem liczyć. Doholował mnie aż do plaży i pomógł wyjść na brzeg,
- Znam ciekawsze sposoby na rozrywkę – zażartował, chcąc rozładować sytuację. Miałem zaciśnięte pięści. Byłem zły, że sobie na to pozwoliłem, ale także zły na niego, że mi przeszkodził. Widziałem wtedy jej twarz...
- Mogłeś mnie tam zostawić – mruknąłem.
- Najlepszego przyjaciela? Jacob, masz niedotleniony mózg! Nigdy nie pozwoliłbym ci umrzeć.
Z jakiegoś irracjonalnego powodu z moich oczu pociekła łza.
- Ty...ty płaczesz? - Twarz Quila, pomimo powagi sytuacji, omal nie pękała ze śmiechu.
Kopnąłem go z całej siły w goleń i usiadłem pod skałami. Co ten dureń sobie myśli? Nie mam prawa mieć własnych uczuć? Oczywiście, że mam.
W tym samym momencie zrozumiałem, co mnie tak rozkleiło. Wspomnienia znów mnie zaatakowały i naparły z nową siłą na mnie. Byłem zupełnie bezbronny. Zacząłem trząść się z rozpaczy. Nie tak, jak to bywało przy przemianie, tylko normalnie. Wstrząsany żalem powoli przypominałem sobie te wszystkie nasze wspólne chwile, których tak bardzo mi teraz brakowało.
Skok.
To przez niego wszystko się stało! A ja nawet nie wiem, czy teraz jest bezpieczna. Czy nic się jej tam nie stało. Przecież to wszystko było takie pokręcone!
Odetchnąłem. Musiałem się uspokoić. Nie mogłem być aż tak uczuciowy. Nie przy kimś. Przyjaciel bacznie mnie obserwował i czekał, aż się uspokoję.
- Już dobrze – wychrypiałem łamiącym się głosem.
- Jake, nie oszukuj siebie. Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Ale wiem, co cię dręczy. Cokolwiek się stanie, ona wróci. Zobaczysz ją...
Tak, muszę tylko w to uwierzyć.
Quil miał rację. Przecież zostawiła tu Charliego. Musi wrócić. A ja w to teraz wierzę.
- Chodźmy stąd, stary – powiedziałem i ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
Koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yume
Radioaktywna
Radioaktywna



Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 1456
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkoland
Płeć: pisarka

PostWysłany: Wto 21:48, 09 Lut 2010    Temat postu:

Kochana, przepraszam, ale o tekście nic nie powiem.
Siadałam do niego cztery razy, ale za każdym jednym nie mogę przejść dalej niż do ,,plemię Quileute".
No szlag mnie trafia, jak widzę jakąś pracę o tematyce Twilightowej, ale uśmiechnę się do Tygryska to oceni. ^ ^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yume dnia Wto 21:48, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tygrysek
Naczelny brykacz
Naczelny brykacz



Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stumilowy Las
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 22:05, 12 Lut 2010    Temat postu:

Tekst bardzo mi się spodobał. Aczkolwiek nie bardzo mogłam umiejscowić to w powieści. Znaczy mam jedną propozycję, jednak nie jestem pewna, czy dobrze myślę. Skok w końcu był tylko jeden, więc chyba...
Mniejsza z tym!
Nie przepadam za Jacobem i nie tylko dlatego, że jest zmiennokształtnym (dlaczego oni są uważani za wilkołaków, skoro nimi nie są? i to samo zostało przecież już powiedziane w książce, chyba w czwartej części, prawda? więc cały czas mnie to zastanawia, ale to taka mała dygresja). Przez chwilę się bałam, że tam zginie, niestety wiedziałam, że nic z tego nie będzie.
Taki jest właśnie minus fanficków, bo zazwyczaj wiadomo już, co i jak się potoczy (chyba, że piszę się kontynuacje, ale to już jest inna sprawa), poza tym nie można się w nich pochwalić swoją wyobraźnią. Mamy już praktycznie wszystko wymyślone - postacie, świat przedstawiony. Wystarczy dopisać do tego jakąś historię, wymyślić jednego, dwóch bohaterów i można pisać opowiadanie. Niestety nasza wyobraźnia nie pracuje tak samo, jak podczas tworzenia całkiem nowego, swojego utworu.

Jacob został przedstawiony jako ciepłe kluchy, a on przecież taki nie był. To był pewny siebie chłopak... przynajmniej do momentu wpojenia, bo potem to naprawdę się taki dziwny zrobił. Eh... żal wspominać.

Pomarudzę dalej: za mało napięcia. Skoro już wskoczył do tej wody i nie miał jak się uratować, to było trzeba wrzucić więcej opisów, jego uczuć i potem dopiero go ratować. Byłoby dłuższe, ale jednocześnie ciekawsze.

A teraz już przechodzę do błędów:
Annie napisał:
Czułem się z tym paskudnie. Nie chciałem tego, nikt się niestety nie pytał mnie o zdanie.

Wycięłabym to się. Według mnie jest zupełnie nie potrzebne, a jeżeli go tam nie będzie, to sens zdania się nie zmieni. Poza tym - według mnie trochę to dziwnie brzmi.
Annie napisał:
Wiele razy myślałem, czy by ze sobą nie skończyć.

Te czy by dziwnie brzmi. Nie jest niepoprawnie (chyba), tylko dziwnie brzmi. Wycinając zaznaczone słówko, znaczenia by się nie straciło.
Annie napisał:
Wciąż w niezmienionej pozycji stałem kilka godzin, aż w końcu zauważył mnie Quil.

Chyba lepiej brzmiałoby: Przez kilka godzin stałem w niezmienionej pozycji....
Annie napisał:
Wspomnienia znów mnie zaatakowały i naparły z nową siłą na mnie.

Lepiej: naparły na mnie z nową siłą.

I na koniec dodam tylko: podobało mi się.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
różowy wampir
różowy wampir



Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 2222
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: pisarka

PostWysłany: Wto 22:29, 16 Lut 2010    Temat postu:

Dzieki. Nie mam jak poprawic bledow, ale widze, ze masz racje. Dzieki za opinie.
A i nie moglo byc dluzsze, bo to bylo na konkurs i musiala byc taka norma objetosci i tak wyjechalam troche za duzo.. ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna -> "Czynić myśl widzianą" / Proza / Kawiarenka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin