Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Łowca - [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna -> "Czynić myśl widzianą" / Proza / Kawiarenka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tygrysek
Naczelny brykacz
Naczelny brykacz



Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stumilowy Las
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 1:06, 26 Cze 2009    Temat postu: Łowca - [M]

To forum jakoś mało się rozkręca, więc może w końcu zaczniemy coś wrzucać?
Tekst pisany na konkurs, przed ogłoszeniem wyników nie można było go nigdzie publikować, ale teraz już chyba mogę. Ogólnie był to ogólnopolski konkurs organizowany przez coś tam w Katowicach i jaki śmiech wywołały wyniki u mnie i u mojej koleżanki - mianowicie wygraliśmy ludzie z... Katowic. Aż się wierzyć nie chce, że w Katowicach są najzdolniejsi ludzie z całej Polski ;P Znajomości robią swoje, więc postanowiłyśmy niż nigdy więcej nie wysyłać prac na konkurs. Teraz same wydamy książkę ;) Dobra, bo ja się zawsze rozgaduję na wstępie, wrzucam już to opowiadanie. O wampirach oczywiście ;)


<center>Łowca</center>

W jednej chwili świat stał się przerażającą krainą, w której nikt nigdy nie chciałby się znaleźć. Beztroskie życie przerodziło się w walkę o przetrwanie. Nie wiedziałem, czy istnieje sposób, żeby wyrwać się z tego koszmaru i powrócić do swojego niezwykłego, aczkolwiek dla mnie normalnego już życia. I za każdym razem, gdy pomyślę sobie, że ja również jestem dla niektórych przerażającym zabójcą, czuje do siebie przeogromny wstręt. Zawsze wtedy postanawiam raz na zawsze z tym skończyć, chociażby za cenę własnego "zdrowia" i "życia". Jednak później znowu przychodzi pragnienie, a z nim jeszcze nie nauczyłem się walczyć.
Żyję sam. Już nawet nie pamiętam, ile mam tak naprawdę lat. Przestałem liczyć dawno temu. Czasami muszę zastanowić się, żeby przypomnieć sobie datę swoich urodzin. Może gdybym je obchodził, nie byłoby z tym problemu. Nie mam jednak z kim świętować.
Swoich rodziców pamiętam jak przez mgłę. Zginęli bardzo dawno temu. W tym samym dniu, w którym moje życie uległo diametralnej zmianie. Zakończyłem wtedy jeden etap, aby rozpocząć drugi. I chociaż ci, którzy opiekowali się mną przez siedemnaście lat dawno zginęli, zawsze mam ich przy sobie.
Spojrzałem swoimi błękitnymi oczami na obraz szczęśliwej, kochającej się rodziny. Ja i moi rodzice. Był namalowany kilka dni przed wypadkiem, po którym musiałem ich pożegnać na zawsze.</justify>
<justify>Jechaliśmy wtedy powozem, a wokoło szalała straszliwa burza. Nie mieliśmy gdzie się zatrzymać, aby ją przeczekać. Konie z każdą chwilą były coraz bardziej przerażone. Jednak dopiero piorun, który uderzył, gdy przejeżdżaliśmy nad stromym urwiskiem, zmienił całe moje życie. Konie spłoszyły się, a nasza kareta spadła w przepaść. Czy mieliśmy jakieś szanse na przeżycie? Otworzyłem powoli oczy. Czułem bezgraniczny ból, który ogarniał całe moje ciało. Jakby coś chciało rozerwać je od środka. Nie mogłem ruszyć ręką, a każdy nawet najmniejszy ruch powiekami sprawiał mi ogromny ból. Bolało mnie dosłownie wszystko. Chciałem dowiedzieć się, co dzieje się z moimi rodzicami. Chciałem im jakoś pomóc. W tamtym momencie byli dla mnie najważniejsi. Nie dbałem nawet o sobie. Wychowywali mnie przez siedemnaście lat, dbali o mnie. Martwili się o mnie za każdym razem, gdy wychodziłem z domu. Gdy byłem chory, robili wszystko, żebym tylko lepiej zniósł okres nudnego leżenia w łóżku. Leżąc bezwładnie, wiedziałem, że muszę im jakoś pomóc. Wiedziałem również, że nie mam najmniejszych szans, by to zrobić. Zacząłem się modlić. Była to jedyna rzecz, którą mogłem im ofiarować, w ramach mojego podziękowania. I wtedy zdarzył się cud. A przynajmniej tak wtedy to postrzegałem. Anioł pochylił się nad moimi rodzicami. Przez moje lekko uchylone powieki widziałem tylko jasną twarz i intensywnie niebieskie oczy. Falowane blond włosy spływały aniołowi na ramiona. I wtedy spojrzał prosto na mnie. Ujrzałem jak jego oczy robią się szczęśliwsze. Zostawił moich rodziców i przyszedł do mnie. Zmęczony, zamknąłem oczy, żeby po chwili dalej kontrolować sytuację. Jednak ból, który czułem zaraz po wypadku był niczym w porównaniu z bólem, który zawładnął całym moim ciałem w tamtym momencie. O otwarciu oczów nie było już mowy. To była ostatnia rzecz, którą pamiętam z tamtego dnia. Straciłem przytomność. Obudziłem się zupełnie kimś innym.
Nie lubię wspominać tamtego wydarzenia. Straciłem wtedy dwie najważniejsze dla mnie osoby. Mój anioł opuścił mnie wiele lat później. Miała na imię Alicja. Była za mną przez cały czas od śmierci moich rodziców. Zaopiekowała się wtedy mną. Dosłownie zmieniła całe moje życie. Wytłumaczyła mi wszelkie zasady, prowadziła mnie przez świat pełen niebezpieczeństw i obdarzyła mnie darem nieśmiertelności. Nigdy o tym nie marzyłem, jednak świadomość, że można żyć wiecznie naprawdę zmienia człowieka. Planowałem zwiedzić z nią cały świat. Chciałem być z nią wszędzie i zawsze. Kochałem ją. Zastąpiła mi moich rodziców. I w pewnym sensie była też moją matką. Ale na pewno była dla mnie najważniejszą istotą na świecie. I gdy byłem pewny, że nareszcie odzyskam szczęście po stracie najbliższych, zjawił się człowiek, który zniszczył wszystkie moje marzenia. Alicja zginęła, a właściwie mówiąc poprawniej: przestała istnieć. Jednak przed swoim końcem, zdarzyła jeszcze dać mi ostatnią radę "nigdy nie stawaj do walki z łowcą, uciekaj, póki jest jeszcze zajęty mną". Słowa, które na zawsze utkwiły mi w pamięci. Od tamtego dnia cały czas uciekam. Ani ja nie chcę się poddać, ani on nie chce zaprzestać swojego wyzwalania świata od diabelskich istot. Łowca, z którym jeszcze żaden wampir nie wygrał.


<center>*</center>


Łowca nie zamierzał odpuścić. Przez ponad pół godziny ukrywałem się przyklejony do kąta sufitu w jakimś starym magazynie. Było już ciemno, jednak on dokładnie wiedział, że gdzieś tu jestem. Alicja wiele razy tłumaczyła mi, że łowca posiada moc, którą jest wstanie pokonać nas wszystkich. Może gdybym miał nad nim przewagę i to znaczą przewagę, udałoby mi się go pokonać. Na razie jednak wolałem zrobić coś dla swojego anioła i ukrywać się, póki jeszcze miałem na to okazję.
Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że wampir przestraszy się jakiegoś człowieka, nigdy bym w to nie uwierzył. Jednak prawda była taka, że on nie był normalny. Był kimś więcej niż przeciętnym człowiekiem stąpającym po ziemi.
Słyszałam i widziałem w ciemnościach wszystkie jego ruchy. Były przemyślane. Zastygłem w bezruchu, stałem się marmurową rzeźbą. Nie oddychałem, nie mogłem oddychać. Nie było mi to potrzebne do przetrwania, a teraz wręcz uniemożliwiałoby przeżycie. Starałem się przewidzieć jego kolejny ruch. Czy gdyby mnie zauważył, byłby wstanie mnie zabić, zanim zdążyłbym uciec? Prawdopodobnie nie! Nie umiałem wyobrazić sobie osoby, która poruszałby się tak szybko jak ja. Ale Alicję dopadł. Nie widziałem tamtego wydarzenia, kazała mi się schować. Może gdybym wtedy nie był takim tchórzem, dziś nie tylko ona byłaby cały czas ze mną, ale również wyzwolilibyśmy się od łowcy. Wiedziałem, że moim jedynym ratunkiem jest czekanie, aż on w końcu się zmęczy i zaśnie lub odejdzie.


<center>*</center>


Biegłem jak tylko potrafiłem najszybciej. Drzewa gęstego lasu migały mi przed oczami. Nie bałem się, że w któreś uderzę. To było wręcz nie możliwe. Moja idealna zwinność i szybkość była wystarczająca w tym biegu z przeszkodami. Nie odwracałem się za siebie. Wiedziałem, że łowca mnie goni. Tylko nie miałem pojęcia, jakim cudem w ogóle się od niego nie oddalam. Byłem szybszy niż najszybsze samochody wyścigowe, a na pewno nie znajdował się w samolocie ponaddźwiękowym. Poczułem, że ogarnia mnie strach. Mogłem się ukryć, jednak był wystarczająco blisko mnie, żeby zauważyć, że się zatrzymuję. Czasami wydawało mi się, że on nie jest człowiekiem, na pewno był kimś więcej. Biegłem...


<center>*</center>


Pierwszy raz od długiego czasu poczułem, co to znaczy naprawdę się bać. Wiedziałem, że łowca jest gdzieś blisko, jednak nigdzie go nie widziałem. Nawet mój idealny wzrok i słuch na nic mi się przydał. Powoli ruszyłem w dalszą drogę. Wiedziałem, że nie mam już żadnych szans, żeby go zgubić. Jedyne, co mogłem zrobić to opóźnić nieuniknione. Moja śmierć była nieunikniona. Czy był jakiś sposób, żeby pozbyć się drapieżnika i samemu nie stać się ofiarą? Raczej nie. Gdyby takowy sposób był, Alicja na pewno powiedziałaby mi o tym. Dbała o mnie jak nikt inny, robiła wszystko, żebym mógł przetrwać, nawet poświęciła swoje własne istnienie. I gdy czasami miałem dość tej ciągłej ucieczki, wiedziałem, że muszę to robić dla niej. Uciekałem i szukałem sposobu, żeby wyrwać się z tego pościgu.
Czasami miałem wrażenie, że ten człowiek się ze mną bawi. Wiele razy czułem, ze jest wystarczająco blisko, żeby mnie zaatakować i stanąć do walki. Ciężko było mi uwierzyć, że się mnie boi. Skoro nie bał się nikogo innego, a z tego, co wiedziałem, w swoim życiu zabił już wielu takich jak ja.
Wydawało mi się dziwne, że przez wiele lat ciągłej ucieczki, nie spotkałem na swojej drodze żadnego innego wampira. Czyżby wyczuwając zbliżające się zagrożenie, unikali też mnie? To było możliwe.


<center>*</center>


To był pierwszy raz kiedy spojrzałem mu prosto w oczy. Miały miodowy odcień i idealnie współgrały z jasną cerą. Był blady, ale nie tak jak ja. Przyglądając mu się, zauważyłem, że jest o wiele przystojniejszy ode mnie. A podobno wampiry to istoty idealne pod każdym względem. On był ode mnie idealniejszy. Nie tylko pod względem urody czy umiejętności. On nie zabijał ludzi. Chronił ich przed takimi jak ja. Patrząc na niego, czułem, że chce się poddać. Myślałem, że wreszcie będę mógł zakończyć swoje marne istnienie. On chyba jednak był innego zdania.
- Nie uciekasz? - zapytał z szyderczym uśmiechem. Zdziwiło mnie jego pytanie.
- Uciekałem już wystarczająco długo - odparłem. Stał gotowy, żeby mnie zaatakować. Ja natomiast nie chciałem uciekać. Poddałem się, a on nic nie robił. Po prostu patrzył na mnie przeszywającym wzrokiem i uśmiechał się.
- Tak szybko się poddajesz? Alicja uciekała o wiele dłużej - zaśmiał się. Na dźwięk imienia mojego anioła zastygłem w bezruchu. Dokładnie wiedział, co robi. Wiedział, że jeżeli o niej wspomni, zmusi mnie do dalszej ucieczki lub do podjęcia walki.
- Nie mam zamiaru dłużej uciekać - mruknąłem. - I tak w końcu mnie dopadniesz.
- W zupełności się z tobą zgadzam. Nie jesteś w stanie przede mną uciec - zaśmiał się. Był wyjątkowo pewny siebie. Prowokował mnie, dając do zrozumienia, że co bym nie zrobił, jestem na straconej pozycji. Nie ucieczka była wyjściem z mojej sytuacji. Jedyne, co mogłem robić to stanąć z nim do walki. Prawdopodobnie bym przegrał, ale zakończyłbym tym samym nieustający pościg, który zaczął mnie męczyć już dawno temu.
- Kim ty jesteś? - zapytałem bardziej siebie niż jego.
- Kimś kto wkrótce cię zabiję - warknął i rzucił się na mnie.
- Uciekaj, póki jeszcze możesz- zawołał w mojej głowie melodyjny głos Alicji. Uciekać? Gdy ten potwór już się na mnie rzuca? Widziałem wszystko w zwolnionym tempie. I poczułem w sobie ogromną siłę. Sam nie wiedziałem, że jestem wstanie to zrobić. Odepchnąłem łowcę i rzuciłem się do ucieczki. Usłyszałem za sobą jego cichy śmiech. Bawiło go to. A ja znowu biegłem przed siebie.


<center>*</center>


Strach zaczął mnie paraliżować. Czułem, że biegnę coraz wolniej, a przecież nie powinienem się męczyć. Gdzieś za mną słychać było śmiech łowcy. Zbliżał się powoli. Cieszyła go moja bezradność. Kim był? Tego sam nie byłem pewny. Na pewno nie był człowiekiem. Żył wystarczająco długo, żeby zdobyć wyjątkową wprawę w zabijaniu wampirów, a mimo to nadal jest nastolatkiem. Przynajmniej z wyglądu. Czyżby tak samo jak ja był nieśmiertelny? Cóż za ironia losu... nieśmiertelny boi się zginąć. Moje bystre spostrzeżenie wywołało u mnie nagły atak śmiechu. Oparłem się o drzewo i pozwoliłem, aby każdy mięsień poczuł łagodne wibracje od trzęsącej się przepony. Łowca przestał się śmiać. Musiał poczuć się niepewnie. Nie spodziewał się takiej reakcji i nagłego zwrotu akcji. Znowu poczułem w sobie ogromną siłę. Siłę, która pochodziła z mojego optymizmu. W tym momencie niczego się nie bałem, a świadomość, że umrę zaraz po najśmieszniejszym spostrzeżeniu, do którego doszedłem przez całe swoje długie życie, była czymś, co mnie uspokajało. Czyż to nie cudownie, że ostatnią rzeczą, którą zrobię przed śmiercią, to będzie śmiech?
Tym razem się nie udało. Łowca zniknął z mojego pola obserwacji. Żaden mój zmysł go nie obserwował. Nie słyszałem bicia jego serca, nie widziałem jego miodowych oczu. Odszedł... A ja znowu muszę uciekać. On nie byłby w stanie pozwolić mi odejść.


<center>*</center>


Po raz kolejny stanąłem z nim w oko w oko, twarzą w twarz. Widziałem w jego oczach spokój, którego mógłby mu pozazdrościć najspokojniejszy człowiek na świecie. Nie bał się niczego, o nic się nie martwił. Musiałem dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Musiałem wiedzieć kim jest i jakim cudem może mi dorównywać, a nawet przewyższać w moich nadludzkich zdolnościach.
- Wyjaśnij - zażądałem. Uśmiechnął się pod nosem. Nie znałem tego uśmiechu. Jakby cieszył się, że w końcu zadałem to pytanie.
- Jesteś pierwszym, który mnie o to zapytał - powiedział spokojnie. Ton jego głosu sprawił, że przestałem się bać. Nawet jeżeli miałbym teraz zginąć, a ta rozmowa miałaby być ostatnią w moim istnieniu, chciałem wiedzieć.
- W takim razie opowiedz mi. Chciałbym wiedzieć - poprosiłem i odwzajemniłem jego uśmiech.
- Nie boisz się mnie - mruknął, jakby go to uraziło. Zaśmiałem się pod nosem.
- Nie mam czego się bać. Przez ten cały czas jak przed tobą uciekam, zdążyłam przyzwyczaić się do myśli, że kiedyś mnie dopadniesz i zabijesz - odpowiedziałem. - Do wszystkiego idzie się przyzwyczaić. Przeżyłem już na tym świecie wystarczająco długo, żeby spokojnie odejść - wyjaśniłem. - Boję się tylko tego, co spotka mnie na drugim świecie - dodałem ciszej.
- Tego nie musisz się bać - zaczął. - Wszystko zależy od tego, jak bardzo w swoim sercu żałujesz czym jesteś. Może dostaniesz drugą szansę, żeby się poprawić - uśmiechnął się pocieszająco.
- Kim jesteś? - zapytałem, przypominając mu, o czym właściwie jest ta rozmowa.
- Naprawdę tak ci się spieszy, żeby się o tym dowiedzieć? Porozmawiajmy przez chwilę - zaśmiał się. Nie byłem pewny, czy chce z nim rozmawiać. W pewnym sensie chciałbym już zakończyć swoje istnienie.
- O czym? Po prostu wyjaśnij mi wszystko, bo już się pogubiłem i zakończmy to wreszcie.
- Nie sądziłem, że będziesz chciał się poddać. Alicja nie pochwalałaby twojej decyzji - mruknął. Poczułem jak wszystko ściska mnie ze złości. Nie rozumiałem jego postępowania. Znęcał się nade mną! Nawet teraz, gdy w pewnym stopniu mu zaufałem.
- Dlaczego mi to robisz? - zapytałem, łamiącym się głosem. Wspominanie tej dziewczyny było ponad moje siły.
- Cóż.... To była moja siostra - powiedział z ponurym uśmiechem. Tego się nie spodziewałem. Zabił własną siostrę.
- Zabiłeś ją - warknąłem. Jeżeli to ja byłem potworem bez serca, kim w takim razie był on? Nigdy nie zabiłem nikogo z mojej rodziny. Nie tknąłem nawet swoich znajomych! Jeżeli ktokolwiek z nas był potworem, to był to właśnie on.
- Właściwie rzecz ujmując, zabił ją pewien wampir wiele lat wcześniej - odpowiedział spokojnie. - Prosiłeś, żebym ci wszystko wyjaśnił, więc daj mi mówić - poprosił, jednak teraz już nic od niego nie chciałem. Obnażyłem kły niczym wilk szykujący się do ataku. Moja ofiara stała przede mną całkowicie bezbronna. Nie miała żadnych szans. Skoczyłem na niego nie zwracając uwagi na konsekwencje, jakie poniesie mój czyn. Byłem już tak blisko, gdy nagle jego sylwetka rozpłynęła się w powietrzu. Zatrzymałem się oszołomiony, rozglądając na boki. Musiał tu gdzieś być.
- Jestem od ciebie szybszy - powiedział, materializując się tuż za mną. Olbrzymia siła popchnęła mnie na najbliższe drzewo. - Daj sobie wszystko wytłumaczyć.
- Mów - warknąłem, jednak tak naprawdę nie miałem ochoty go słuchać. Obraz uśmiechniętej twarzy Alicji cały czas wisiał mi przed oczami.
- Jestem twoją ostatnią nadzieją! Mogę sprawić, że nie zostaniesz potępiony na wieki, a otrzymasz drugą szansę na zbawienie - powiedział poważnie. Nie chciałem mu wierzyć. Już dawno pogodziłem się z faktem, że jestem istotą piekielną i nic nie jest w stanie tego zmienić.
- Skoro naprawdę tak jest, dlaczego Alicja kazała mi uciekać? - zapytałem podstępnie.
- Z tego samego powodu, dla którego teraz o to pytasz. Nie wierzyła mi - wyjaśnił. Niby wszystko łączyło się w jedną całość, jednak nadal coś było dla mnie niejasne.
- Przecież to była twoja siostra, dlaczego miałaby ci nie wierzyć? - zadałem kolejne pytanie, licząc, że w końcu złapię go na czymś, na co nie będzie chciał lub umiał mi odpowiedzieć.
- Nie znała mnie. Stałem się tym czym jestem, jeszcze zanim ona się urodziła - uśmiechnął się do mnie. - Jednak to nic nie zmienia, chcę ci pomóc.
- Nie ufam ci. Dlaczego niby miałbym dostać drugą szansę? Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek na nią zasłużył. Zabijałem ludzi, nie zwracając na nich żadnej uwagi - wydusiłem z siebie z trudem. Ciężko było mi mówić o tym wszystkim, co w trakcie swojego istnienia zrobiłem. Zabiłem wystarczająco wiele istot bożych, żeby nigdy nie zastać spokoju, a jednak zjawił się ktoś, kto twierdzi, że jest inaczej. Nie mogłem mu zaufać. Nie umiałem mu zaufać. Może i byłem w swoim życiu naiwny, ale nie aż tak.
- Żałowałeś tego wszystkiego! Cały czas przeszkadzało ci bycie wampirem! Zabijałeś, żeby przetrwać. Poza tym zabijałeś tylko tych złych - wyjaśnił.
- Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Życie to życie! Wydaje mi się, że nie ma znaczenie, jak ktoś je wykorzystuje - zdenerwowałem się jeszcze bardziej. Może i byłem wampirem, ale nadal wierzyłem w Boga i wiedziałem jakie panują zasady w świecie chrześcijańskim. Każde życie było jednakowo ważne, bez wyjątków.
- Widzisz? Nawet teraz to rozumiesz! Ty nie jesteś zły! Nie poddałeś się złowieszczej mocy szatana! Zabijałeś tylko tych, którzy niszczyli ten świat i już dawno wstawili się za tym, któremu ty się sprzeciwiłeś - oznajmił. - Przecież kochasz Boga, więc dlaczego nie chcesz do niego wrócić?
- Chcę do niego wrócić - wyszeptałem. Wprawdzie nadal to wszystko było dla mnie niewiarygodne, ale w końcu była to moja ostatnia szansa, mogła już więcej się nie pojawić.
- Bóg przebacza każdemu, kto chce do niego wrócić - uśmiechnął się do mnie.
- Nadal nie wiem kim jesteś - wymamrotałem, spoglądając na niego z byka. Czułem, że nie ma już we mnie nienawiści. Spokój, który ogarnął całe moja ciało i umysł był wyjątkowo przyjemny. Nie chciałem się go pozbyć.
- Aniołem, który ma za zadanie ratować tych, którzy chcą wrócić do Chrystusa - uśmiechnął się i nagle zaczęło bić od niego jasne światło i ciepło. Poczułem się bezpiecznie. Jego miodowe oczy spoglądały na mnie przyjaźnie.
- Cokolwiek chcesz zrobić, po prostu mi pomóż - wymamrotałem. Wyglądał jakby się do mnie uśmiechnął. Nie chciałem już z nim walczyć. Miałem dostać drugą szansę, to było dla mnie najważniejsze. Zamknąłem oczy, żeby nic nie widzieć. Bałem się, że w ostatniej chwili zechcę się wycofać. Nie mogłem tego zrobić. Musiałem wytrwać do samego końca w moim postanowieniu.
Nigdy nie marzyłem o tym, żeby żyć wiecznie. A kiedy już ten dar został mi dany, starałem się żyć jak najlepiej będę umiał. Nie wyszło. Śmiertelne ludzkie ofiary, które pojawiały się w miejscach, gdzie się znajdowałem, wzbudzały we mnie nienawiść do samego siebie. Nienawidziłem siebie z całego serca, tego co robię. I za każdym razem, kiedy postanowiłem sobie, że raz na zawsze z tym skończę, pojawiało się pragnienie, któremu nie umiałem się przeciwstawić. I kiedy w końcu miałem okazja, żeby zakończyć swoje istnienie, obietnica, którą złożyłem Alicji, kazała mi uciekać. Stojąc oko w oko z aniołem, który miał pomóc mi wrócić na drogę prowadzącą do ostatecznego zbawienia, bałem się, że nigdy mi się to nie uda. Miałem dostać drugą szansę, jednak jakie wyzwanie postawi przede mną Najwyższy, za wszystkie moje zbrodnie, które popełniłem.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - powiedział głos w mojej głowie. Alicja. Albo to ja miałem problemy ze swoją psychiką i należało mi się leczenie, albo ta dziewczyna naprawdę do mnie mówiła. Jej melodyjny głos dźwięczał niczym najpiękniejsze dzwoneczki. Uśmiechnąłem się do swoich myśli.
Poczułem jak moje ciało rozpływa się w powietrzu. Było mi dobrze. Wszystkie smutki i rozterki zostawiłem za sobą. Kierowałem się właśnie na lepszą drogę. Drogę do zbawienia...


<center>*</center>


Obudziłem się w szpitalu. Znów byłem małym dzieckiem, które dopiero się urodziło. Moja druga szansa. Wiedziałem, że będę musiał bardzo się wysilić, żeby wszystko naprawić. Byłem pewien, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby nie zawieść tego, który się nade mną zlitował.

__________________________
I jak się podobało? ;) Niedługo może dodam coś jeszcze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tygrysek dnia Pią 22:55, 25 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiedzma
łaskawie prosząca o ciastko
łaskawie prosząca o ciastko



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 10:43, 26 Cze 2009    Temat postu:

Więcej takich --- to jest boskie, nie wręcz genialne! Naprawdę świetne.

A co do konkursu... Nie martw się - zawsze jest tak, że wygrywają Ci, którzy są z danego miasta;) Ale nie poddawaj się, bo masz talent.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wiedzma dnia Pią 10:46, 26 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sysia
saturated with happiness
saturated with happiness



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 1927
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja się tu wziełam?
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 13:20, 26 Cze 2009    Temat postu:

śliczne. ma się ten talent ;*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tygrysek
Naczelny brykacz
Naczelny brykacz



Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stumilowy Las
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 14:04, 26 Cze 2009    Temat postu:

Ludzie, co Wy tak chwalicie? Nikt nie chce na to ponarzekać, bo ja niedawno stwierdziłam, że zakończenie jest strasznie naiwne ;P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiedzma
łaskawie prosząca o ciastko
łaskawie prosząca o ciastko



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 16:08, 26 Cze 2009    Temat postu:

Nie jest narawdę dobre. Trochę za dużo dialogów, ale opowiadanie i sam pomysł? Ś W I E T N E ! ! ! - sorry za trzy wykrzykniki, ale do Tygryska chyba coś nie dociera;*.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tygrysek
Naczelny brykacz
Naczelny brykacz



Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stumilowy Las
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 18:29, 26 Cze 2009    Temat postu:

Oj do mnie dociera, bo mnie nauczycielka za to opowiadanie przez pół roku chwaliła ;P Jednak największą frajdę i tak sprawił mi fakt, że to opowiadanie podobało się mojemu bratu ;P
Tylko wiecie, ja te opowiadanie znam już ok. pół roku, poza tym przed wysłaniem na konkurs czytałam je chyba z milion razy, żeby poprawić wszystkie błędy i wyhaczyć wszystkie literówki. Nie dziwcie, więc się, że z czasem zaczęło mi się ono po prostu nudzić. Odliczając końcówkę, która jak już wspomniałam, wydaje mi się trochę naiwna, całość według mnie nawet może być.

P.S. To jest mój 66. post. Dobrze, że nie ma tam jeden szóstki więcej ;P


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tygrysek dnia Pią 18:30, 26 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiedzma
łaskawie prosząca o ciastko
łaskawie prosząca o ciastko



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: pisarka

PostWysłany: Sob 0:07, 27 Cze 2009    Temat postu:

masz ja gdzieś ukrytą, bo diabełek z Ciebie jest. Nie no rozumiem ,ja też zawsze sprawdzam błay.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tygrysek
Naczelny brykacz
Naczelny brykacz



Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stumilowy Las
Płeć: pisarka

PostWysłany: Sob 10:23, 27 Cze 2009    Temat postu:

Mój dziadek i babcia twierdzą, że jestem aniołkiem ;P z różkami ;D
A tak swoją drogą... naprawdę nie macie żadnych uwag? Bo jeśli coś jest to mówicie, przyda się przy moim opowiadaniu, które właśnie zaczęłam pisać ;D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tygrysek dnia Sob 10:25, 27 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiedzma
łaskawie prosząca o ciastko
łaskawie prosząca o ciastko



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: pisarka

PostWysłany: Sob 19:56, 27 Cze 2009    Temat postu:

troch e za du zo dialogów, mogłoby być tak no wiesz bardziej opisowo... i opisz troche przyrody. Tak to wszystko jest naprawdę w porządu, maszt talent;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tygrysek
Naczelny brykacz
Naczelny brykacz



Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stumilowy Las
Płeć: pisarka

PostWysłany: Sob 20:38, 27 Cze 2009    Temat postu:

Dziękuję ;) Jakoś nie umiem zbyt długo opisywać... później te opisy zawsze w przemyślenia bohatera przechodzą. Nad konkretnymi opisami sytuacji jeszcze pracuję.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiedzma
łaskawie prosząca o ciastko
łaskawie prosząca o ciastko



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: pisarka

PostWysłany: Sob 20:41, 27 Cze 2009    Temat postu:

no to pracuj, jak będzie wszystko to bedzie z tego cudo - ach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna -> "Czynić myśl widzianą" / Proza / Kawiarenka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin