Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Przeklęta [NZ]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna -> "Czynić myśl widzianą" / Proza / Biblioteka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tygrysek
Naczelny brykacz
Naczelny brykacz



Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stumilowy Las
Płeć: pisarka

PostWysłany: Nie 22:48, 03 Sty 2010    Temat postu: Przeklęta [NZ]

Nie bijcie mnie za to. Zwłaszcza jak mnie znudzi ;P
Panie i panowie, zapraszam na moje pierwsze opowiadanie na tym forum. Może dożyje do epilogu.

<center>Przeklęta</center>
<center>Prolog</center>

Nastolatka szła przed siebie, nie zwracając uwagi na bezdomnych żebrzących o kawałek chleba. W jej nowej torebce znajdowało się wiele cennych przedmiotów, które nie tylko mogłyby zapewnić pożywienie tym wszystkim ludziom, ale również mieszkania. Dziewczyna trzymała ręce na swoim brzuchu, gdzie rozwijało się jej dziecko. Drugi miesiąc... Nie czuła się bezpiecznie w tym miejscu.
Bezdomna kobieta w brudnych i podartych ubraniach podeszła do niej ze łzami w oczach. Nastolatka niechętnie się zatrzymała.
- Proszę... pomóż nam - szepnęła kobieta, wskazując ręką na dwie małe dziewczynki, kulące się pod ciepłymi kocami.
- Nie mam czasu - rzuciła, wymijając ją.
- Sama jesteś w ciąży. - Nastolatka natychmiast się zatrzymała i odwróciła w stronę kobiety. - Przecież nie chciałabyś, żeby twoje dziecko skończyło podobnie.
- Skąd wiesz...? - zapytała.
- Wiem więcej niż ci się wydaje - odpowiedziała tajemniczo.
Przez ciało dziewczyny przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Rozejrzała się wokół siebie. Ludzie patrzyli na nią bladym wzrokiem z nadzieją, że jednak zostaną uratowani.
- Radźcie sobie sami - rzekła. - Moim rodzicom się udało, wam też mogło. Gdybyście tylko chcieli...
- Może gdybyś nam pomogła... - zaproponował mężczyzna, podchodząc do nastolatki.
- Nie ma mowy - odparła i zaczęła uciekać.
Bała się przebywać w towarzystwie tych ludzi. Wywoływali u niej nie tylko obrzydzenie, ale również pogardę. Nie rozumiała, że niektórym mogło się nie udać. Całe życie spędziła w luksusie. Jej ojciec miał firmę, która przynosiła olbrzymie dochody. W rozumieniu dziewczyny można dojść do majątku, jeżeli się pracuje. Wszyscy, którzy klepali biedę, byli dla niej zwykłymi leniami, którym nie chce się zarabiać.
- Przeklinam cię - krzyknęła za nastolatką bezdomna kobieta. - Ciebie i twoją córkę! Przez czarta, co w ogniach piekielnych grzeszników pilnuje, przeklinam was i wasze życie już nigdy nie będzie szczęśliwe!


<center>*</center>


Anioły spojrzały na nastolatkę, leżącą w szpitalu. Za kilka godzin miała urodzić zdrową córeczkę. Przeklętą dziewczynkę.
- Musi mieć Anioła Stróża - powiedział jeden z nich. - Co z tego, że wisi nad nią klątwa i nie da się jej uratować. Musi mieć Anioła Stróża!
- Dobrze wiesz, że nikt się tego nie podejmie. Jest tylu ludzi, którym należy się nasza uwaga - zaprotestował inny Anioł. - Nie możemy zawracać sobie głowy kimś, dla kogo i tak nie ma ratunku.
- A jeżeli nam się uda? Jeżeli demony przestaną zawracać sobie nią głowę? Może jakimś cudem uda nam się ściągnąć tę klątwę - namawiał kolejny.
- Dobrze, niech będzie - zgodził się ten, który wcześniej protestował. - Ale czy jest jakiś chętny?
Wśród zebranych zapanowała cisza. Anioły bały się zgłosić do tej misji. Wiedziały, że jest ona z góry przegrana. Wolały zająć się kimś, kto naprawdę potrzebował ich pomocy.
- Ja pójdę - zgłosił się młodziutki Aniołek, który wyglądem przypominał bardziej roześmianego nastolatka niż poważnego kandydata do tego zadania. Jeszcze niedawno spędzał dnie na zabawie z innymi, a teraz sam wyrywał się do misji, która mogła przynieść mu śmierć.
- Jakubie, naprawdę nie uważam, żebyś dał radę - zauważył pierwszy z Aniołów.
- Nikt tak nie uważa - odezwał się inny. - Jesteś za słaby, nie uda ci się.
- Sami przed chwilą powiedzieliście, że nikt nie da rady - rzucił Kuba. - Nie zostawię nikogo bez opieki, choćby miało to być ostatnie zadanie w moim życiu.
- Kuba... - Wśród zgromadzonych dało się wyczuć zdenerwowanie i przerażenie. Kochali swojego młodszego brata i nie chcieli, żeby coś mu się stało. Misja, której chciał się podjąć, była niebezpieczna dla najsilniejszego, a co dopiero dla młodego Anioła.
- Niech idzie. - Rozległ się donośny głos, który uspokoił wszystkie rozmowy. Anioły odwróciły się w stronę, z której dobiegał. Archanioł Michał. - Choć trudne to będzie zadanie, cenię sobie twoją odwagę - zwrócił się do Jakuba. - Walcz o tę duszę, daj z siebie wszystko. Pamiętaj, że w razie potrzeby zawsze możesz poprosić o pomoc.
- Dziękuję. - Kuba ukłonił się nisko i zleciał na ziemię by strzec kolejną osobę przed niebezpieczeństwem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tygrysek dnia Pon 23:52, 04 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sysia
saturated with happiness
saturated with happiness



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 1927
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja się tu wziełam?
Płeć: pisarka

PostWysłany: Nie 22:54, 03 Sty 2010    Temat postu:

:hamster_beautiful:
Cudnee.. <3 już nie mogę się cd doczekać. :) Ja jednak anioły pisałabym z wielkiej litery, ale to kwestia gustu. Błędów nie widziałam. Niecierpliwie czekam. :D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tygrysek
Naczelny brykacz
Naczelny brykacz



Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stumilowy Las
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 22:46, 08 Sty 2010    Temat postu:

Napisałam pierwszy rozdział. Brawa dla mnie, bo to znaczy, że na prologu historia się nie skończy.

<center>Rozdział 1
"Aniele stróżu mój... zostaw mnie w spokoju"</center>

Co może czuć młody Anioł, który podjął się wyjątkowo trudnej misji? Zadania, którego nie chciał zabrać na swoje barki żaden inny? Radość? Dumę? Strach? A może wszystkie te uczucia łączyły się w nim i musiał walczyć z nimi każdego dnia? Ile był wstanie wytrzymać? Dawali mu rok, dwa... Wytrzymał szesnaście. I to wyjątkowo spokojnych, bo klątwa najwidoczniej nie zaczęła jeszcze działać. Jednak zdawał sobie sprawę, że w pewnym momencie ten błogi stan się skończy.
Spojrzałem na nastolatkę, kończącą siedemnasty rok życia. Daję radę... jeszcze...

<center>*</center>

Natalia siedziała na murku i wpatrywała się w falujące morze. Lubiła tutaj przychodzić, ponieważ było to jedyne miejsce, w którym mogła poczuć się zrelaksowana. Cały świat przygnębiał ją. Nie przepadała za chodzeniem do szkoły, spotykaniem się z innymi ludźmi. To wszystko było dla niej na pokaz. Wiedziała, że oni tylko oszukują, że tak naprawdę nikt nie jest szczęśliwy z tych spotkań. Przecież równie dobrze można było siedzieć w tym czasie w domu, przed komputerem, skorzystać z komunikatorów internetowych. Rozmowa potoczyłaby się. Może nawet byłaby bardziej szczera. Jednak dla tej nastolatki nic nie mogło zastąpić rzeczywistej pogawędki. Śpiew ptaków, szum wiatru... Piękna kraina, która przez wielu była omijana. Nie zauważali jej i twierdzili, że świat jest zły. Nie świat! Świat jest dobry i piękny! To ludzie są źli.
Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni telefon i przeszukała listę kontaktów. Nie była długa. Nati nie miała wielu znajomych. Nie umiała się z nikim dogadać. Była dla nich wyrzutkiem. Wybrała numer do swojej matki i przyłożyła aparat do ucha.
Ten sam pusty dźwięk, co od trzech dni. Wiedziała, że nikt nie odbierze. Jej matka przestała mieć dla niej czas, gdy musiała rozpocząć pracę. Nic nie trwa wiecznie. Zwłaszcza majątek, który może zniknąć w ułamku sekundy. Gdy Natalia była jeszcze małą dziewczynką, czego nie mogła pamiętać jako nastolatka, żyła w luksusie. Miała wszystkiego pod dostatkiem - zabawek, środków medycznych. A potem przyszła gra na giełdzie. Jej dziadek nie mógł się opanować przed kupowaniem nowych akcji. Kiedy ją kupował, zawsze zaczynała spadać. Ratował się przed utratą wielkich pieniędzy, sprzedając ją, jednak i tak dużo na tym stracił. W przeciągu dwóch lat zbankrutowała jego firma, a na giełdzie nie zarabiał nic, ciągle tylko tracił. Anioły jednak nie widziały w tym rzekomej klątwy. Może i z najbogatszych ludzi w mieście, stali się wielkim pośmiewiskiem, jednak nie to byłoby dla nich największą tragedią. Wiedziały, że w końcu zaczną działać te najgorsze słowa rzuconego przekleństwa.
Natalia wstała i poszła w kierunku swojego domu. Po drodze wyrzuciła z siebie całą złość, bluzgając na wszystkie strony. Uszy puchną od tego typu słów, ale trzeba je cierpliwie znosić.
Weszła do kuchni i wyciągnęła z lodówki zimną wodę. Miała dość tego życia. Wiedziała, że jej matka jej nienawidzi. Zniszczyła jej młodość. Zamiast biegać na dyskoteki, musiała zajmować się swoją nieślubną córką. Była samotną matką i nie raz Nati widziała w jej oczach pogardę i żal za zniszczoną młodość. Próbowała przekonać sama siebie, że to nie jej wina, że przecież nie wzięła się z powietrza, jednak nieprzyjemne uczucie nie mijało. Była ciężarem i doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Wiele razy myślała nad samobójstwem i ciężko było wyrzucić z jej głowy te myśli. Przyroda przypominała jej, że świat jest piękny i nie warto z niego rezygnować. Ile razy jednak mogła nabrać się na te same śpiewki? Kiedyś zignoruje ptaki, śpiewające nad oknem, gdy będzie trzymać nóż w ręce.
- Jesteś? - zawołała od progu jej matka, wnosząc ciężkie zakupy.
Natalia od razu podbiegła, żeby jej pomóc. Zabrała torby i zaniosła je do kuchni, aby je rozpakować. Wszystko, co zostało kupione, miało starczyć im na cały miesiąc. Było to trudne i wiele razy musiały oszczędzać, jednak jakoś dawały sobie radę.
- Pomóc ci w czymś jeszcze? - zapytała dziewczyna, chowając ostatnie produkty do szaf.
Kobieta usiadła przy stole i schowała twarz w dłoniach. Przez dłuższą chwilę się nie odzywała. Kiedy podniosła wzrok na swoją nastoletnią córkę, uśmiechnęła się szeroko i pokiwała przecząco głową. Nati usiadła naprzeciwko niej i chwyciła jej dłoń.
- Mamo, pamiętaj, że ja zawsze mogę ci pomóc - zapewniła.
Kobieta wyrwała rękę i szybkim krokiem wyszła z kuchni.
- Zwróć mi moje dawne życie - krzyknęła, wychodząc z domu.
Dziewczyna oparła się o blat stołu. Nie miała siły. Jeszcze nigdy w życiu nie usłyszała wprost, że jest kompletnie nie potrzebna. Przeszkadzała, zniszczyła życie własnej matki. Ale przecież nie chciała. To wszystko nie potoczyło się tak, jak powinno. I nie ta nastolatka ponosiła winę, za czyny swojej rodzicielki! Ale ona musiała ponieść tego konsekwencję...
Wyciągnęła z szuflady nóż i przyłożyła go sobie do nadgarstka. Natychmiast ptaki zebrały się nad jej oknem i zaczęły odgrywać swój koncert. Natalia spojrzała w ich stronę.
- Nie daj się. - Usłyszałem głos, dobiegający zza moich pleców. Natychmiast się odwróciłem.
- Wynoś się - rozkazałem, jednak demon nie miał najmniejszej ochoty zniknąć.
- Tnij! - krzyknął do dziewczyny.
- Przepraszam - szepnęła w stronę śpiewających ptaków.
Skierowałem swoją dłoń w stronę demona. Oślepiające światło objęło całe pomieszczenie. Kiedy się rozpłynęło, demona już nie było, a Natalia z nożem w ręce cały czas wpatrywała się w okno.
- Nie mogę - powiedziała i schowała nóż do szuflady. - Nie, jeżeli ktoś ciągle będzie mi przeszkadzał - dodała i usiadła z powrotem do stołu. - Aniele stróżu mój... - zawahała się na chwilę - zostaw mnie w spokoju - dodała. Zdziwiły mnie te słowa. Usiadłem naprzeciwko niej. Nie widziała mnie, jednak ja mogłem jej się dokładnie przyjrzeć. Wprawdzie i tak wiedziałem, co czuje i myśli, jednak chciałem być dla niej kimś więcej niż tylko stróżem. Przyjacielem? Tak, to całkiem prawdopodobne. - Rano, wieczór, we dnie, w nocy, nie chce już twojej pomocy. Nie broń od wszelkiego złego i pozwól mi odejść ze świata tego - dokończyła.
- Zapomnij - odparłem, jednak i tak tego nie usłyszała.
Nie mogłem zostawić jej bez opieki. Musiałem być przy niej cały czas. Skoro pojawił się pierwszy demon, już niedługo pojawi się ich więcej. Dlatego zawsze muszę być na posterunku.

Krótki. Postaram się, żeby następny był dłuższy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chaplin
początkujący



Dołączył: 25 Paź 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: pisarka

PostWysłany: Pon 22:58, 11 Sty 2010    Temat postu:

Interesujące. Podoba mi się sposób pisania z perspektywy anioła stróża. :)
Ach, i tak jej modlitwa na końcu, naprawdę zabawna. No, to czekam na więcej. :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kwiatpoezji.fora.pl Strona Główna -> "Czynić myśl widzianą" / Proza / Biblioteka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin